1.02.2013

TIAMO Mini Slim HYBRID

Witam, dziś recenzja młynka TIAMO Mini Slim HYBRID o którym marzyłam odkąd tylko pojawił się na polskim rynku, dziś dowiecie się czy warto było czekać czy też młynek okazał się nie warty westchnień:)









A że jak wiadomo marzenia się spełniają wystarczy tylko być cierpliwym to taki zgrabny młynek w kolorze białym trafił w moje ręce dzięki uprzejmości mojego ulubionego sklepu swiezopalona.pl za co ogromnie dziękuje.



Czym jest młynek Tiamo mini slim hybrid i dlaczego wydaje się być taki fajny?

TIAMO Mini Slim HYBRID to nowa i udoskonalona wersja młynka Tiamo Mini. Od swojego poprzednika różni się przede wszystkim dolnym pojemnikiem na kawę, który został wykonany z nierdzewnej stali. Jest to świetnym rozwiązaniem bo nie tylko pozwala na dłuższe zachowanie świeżości kawy ale tez dodatkowo  a może nawet przede wszystkim jest super trwały nie ulegnie zniszczeniu jeśli wypadnie nam z ręki jak to mogło mieć miejsce w poprzedniej wersji młynka.
TIAMO Mini Slim HYBRID, to ręczny młynek do kawy o małych wymiarach, na niewielkie praktycznie jednorazowe porcje kawy, jego pojemność to 55 gramów zmielonej kawy. 
Młynek został wyprodukowany w fabryce Tiamo. 
Wyróżniają go trwałe, ceramiczne i stożkowe żarna, które można regulować w bardzo prosty wręcz intuicyjny sposób. 
Doskonale mieli kawę zarówno do dripperów, AeroPressu oraz chemeksów.
Młynek mam małe wymiary jest lekki więc łatwo można go wszędzie ze sobą zabrać, taki młynek + np. AeroPress to idealna kawa zawsze nawet w podróży.

TIAMO mini slim
TIAMO Mini Slim HYBRID
jak widać na powyższych zdjęciach nowy model młynka cechuje się zgrabniejszym kształtem i bardzo ważnym ulepszeniem dolnego zbiornika na kawę.

Firma TIAMO została założona w 1995 roku w hrabstwie Taoyuan na Tajwanie. Zajmuje się głównie dystrybucją przyborów kuchennych oraz akcesoriów do parzenia kawy.
Z powodu różnorodności metod przygotowywania kawy na świecie firma TIAMO ma w swojej ofercie szeroką gamę akcesoriów, m.in.: syfon, czajniczki do metody przelewowej pour-over, dripy, dzbanki do spieniania mleka, spieniacze, akcesoria do przygotowywania espresso i tampery i oczywiście ręczne młynki do kawy, tak porządane przez domowych baristów ceniących sobie prostotę a zarazem profesjonalizm produktów.
Wszystkie produkty wytwarzane są pod ścisłą kontrolą i z zachowaniem wysokiej jakości tak, aby sprostać wymaganiom klientów.

Tyle opisów czas na własne odczucia:)
Młynek jest niewielki i bardzo wygodny, raz umocowana rączka nie ma prawa wysunąć się podczas mielenia  powiem więcej mi było trudno ja zdjąć po mieleniu:) Co do płynnej regulacji stopnia mielenia owszem jest płynna, wystarczy pokręcić nakrętką na śrubie mocowania żaren aby zmniejszyć lub zwiększyć stopień zmielenia kawy, ale brak instrukcji w pudełku spowodował zastanowienie za pierwszym razem:).
podczas mielenia kawy nie ma tzw. szarpania często zauważanego przez użytkowników tego typu młynków ręcznych. Na poniższym zdjęciu pokazane są wszystkie elementy składowe modelu mini slim z moich obserwacji mogę powiedzieć że model mini slim hybrid ma jedynie inny zbiorniczek na kawę. 


Co do dokładności mielenia, nie mam zastrzeżeń kawa mielona drobno jest mielona bardzo równo wszystkie drobiny mają taką samą wielkość, podczas mielenia kawy drobno nie zauważyłam obecności popiołu a żarna chodziły gładko i stawiały odpowiedni opór. Mielenie trochę grubsze również dało zadowalające efekty, kawa została zmielona dokładnie a drobiny były takiej samej wielkości. Przy grubym zmieleniu różnica w wielkości drobin kawy była znaczna i takie zmielenie było najmniej efektywne. 

porównanie grubości mielenia od lewej drobno, średni i grubo mielone

drobno mielone
mielenie średniej grubości

grubo mielone

żarna

żarna
 żarno:)

żarna 


A jak długo trwa mielenie w takim młynku ręcznym? W moim tempie mielenie 14 gam kawy trwa około 3-4 minut czyli mniej więcej tyle ile trwa u mnie zagotowanie wody w czajniku analogicznym, w praktyce wstawiam wodę zaczynami mielić odważoną porcję kawy i w zależności od tępa mielenia mam jeszcze czas na złożenie AeroPressu:). Sprawdziłam także jak długo trwa zmielenie rzeczonych 55 gramów i tu trwało to znaczni dłużej bo około 15 minut, długo, jednakże jeśli nie potrzebujemy tak dużej ilości kawy na raz to niema potrzeby jej mielenia na zapas bo zmielona kawa szybko traci świeżość, a mielenie jednorazowej porcji jest lepszym rozwiązaniem.

Podsumowując, młynek Tiamo mini slim Hybrid jest doskonałym rozwiązaniem dla miłośników kawy parzonej w domu alternatywnymi spodobami w częstotliwości 1-3 razy dziennie. Jest łatwy w obsłudze, nie zajmuje dużo miejsca, jest lekki i łatwy w pielęgnacji. Razem z AeroPressem bądź chemexem stworzy idealny duet nie tylko w domu ale i w podróży:)

8.01.2013

Paryż z Monin część II

Witam,

dziś druga część relacji z Paryża. Dzisiaj opowiem Wam o wydarzeniach kluczowych mojego wyjazdu a mianowicie o ULTIMATE MONIN CUP 2012 który odbył się 10 grudnia, oraz o wycieczce do fabryki Monin znajdującej się w Bourges. 

   

Ultimate Monin Cup 2012 to finał finałów dla regionów europejskich, bliskiego wschodu i Azji i Pacyfiku. w finale finałów brało udział 28 uczestników którzy dostali się do finału wygrywając lokalne Monin Cup w swoich państwach. Impreza odbyła się na 56 piętrze 'Montparnasse tour' niesamowitego punktu widokowego Paryża z panoramą zapierającą dech w piersiach. Ultimate Monin Cup podzielony był na dwie rundy, gdzie w pierwszej rundzie brali udział wszyscy uczestnicy, a do drugiej rundy przechodziło 6 finalistów rundy pierwszej. Runda pierwsza polegała na zaprezentowaniu swojego alkoholowego 'signature drink', prezentacji w języku angielskim o sobie i o drinku oraz całej otoczki barmańskiej występu. 

Polska także miała swojego godnego reprezentanta Arka Stefaniaka z Warszawy z baru 'Pies czy Suka' który stworzył niezwykle oryginalnego drinka o nazwie 'Hemingway na Champs-Elysees' w skład którego wchodził hibiskusowy syrop i syrop z różowego grejpfruta firmy oczywiście Monin, rum, świeżo wyciskany sok z limonki oraz dla uzyskania pianki na powierzchni drinku białka jajek. Drink miał przepiękny hibiskusowy kolor był orzeźwiający i zaskakujący. niestety Arkowi nie udało się dostać do finału ale jego występ został bardzo dobrze oceniony przez jury. 


Do finału finałów weszła zwycięska 6 i ich zadaniem było stworzenie oryginalnego bezalkoholowego drinka bazującego na produktach firmy Monin oczywiście. 
Mistrzem Ultimate Monin Cup została reprezentantka Estoni, Maia Iljina która w obu rundach pokazała niezwykły profesjonalizm oraz stworzyła oryginalne i zaskakujące drinki. 


impreza obfitowała także w ciekawe warsztaty np. warsztat prowadzony przez uznanego Joseph Trott'a który pokazał niezwykle pomysłowe i zaskakujace metody 'garnish'u' czyli sztuki przyozdabiania szkła, ale największą atrakcją okazał się występ chłopaków z Polski z Flair Factory którzy swoim występem zagarnęli serca nie tylko damskiej części publiczności:)



Po imprezie odbyło się kameralne cocktail party na którym też byliśmy oraz tradycyjne pozowanie na 'ściance' czego oczywiście zacna Polska reprezentacja nie mogła ominąć:)  




Następnego dnia udaliśmy się pociągiem wraz z ekipą barmańska z Japonii do Bourges aby zwiedzić fabrykę wspaniałych syropów Monin a także wziąć udział w warsztatach w niesamowicie wyposażonym show roomie. Mieliśmy szczęście, że pojechaliśmy z Japończykami bo dzięki temu mieliśmy okazję wziąć udział w warsztatach barmańskich razem z nimi a następnego dnia już sami poznawaliśmy możliwości wykorzystania produktów Monin w barach kawowych.

Ale co to jest firma Monin zapytacie?!:)
Firma MONIN to największy francuski producent naturalnych syropów do kaw i drinków, ekskluzywnych likierów, sosów do lodów oraz puree owocowych. Uznawana jest za lidera w branży profesjonalnych dostawców dla restauracji, coctail barów oraz kawiarnii. Jakość nie zna kompromisów!

Firma Monin powstała w 1912 roku, w miasteczku Bourges w samym sercu Francji. Została założona przez George Monin. Marka bardzo szybko została liderem lokalnego rynku. Zdając sobie sprawę z potrzeby ciągłego rozwoju i wprowadzania nowości, w 1930 roku właściciele firmy zdecydowali się wykorzystać do produkcji syropów i likerów, egzotyczne owoce. Był to strzał w dziesiątkę, który do dnia obecnego przynosi firmie korzyści.
Po II Wojnie Światowej, potomek George’a Monin - Paul - rozszerzył biznes do poziomu krajowego oraz rozpoczął ekspansję Monin w Europie. Kolejnym krokiem było rozszerzenie zasięgu marki na skalę międzynarodową. Udało się to następnemu dziedzicowi firmy - Olivierowi – i zajęło prawie 20 lat. W roku 1996 Monin zbudował zakład produkcyjny na Florydzie w USA, niespełna dziesięć lat później otwarty został trzeci oddział firmy w Singapurze, a w 2007 roku - w Dubaju. Ważną strategicznie decyzją Monin było przejęcie francuskiego konkurenta - syropów Guiot – co jeszcze bardziej umocniło pozycję spółki w branży. Potwierdzeniem ciągłego rozwoju i ekspansji firmy, było otwarcie w 2009 roku – fabryki w Kuala Lumpur, w Azji.
Obecnie marka uznawana jest za numer jeden na świecie na rynku likierów, syropów klasy Premium, sosów aromatycznych oraz puree owocowych. To zasługa 100 letniego doświadczenia oraz bogatej oferty - ponad 150 smaków sprzedawanych w 150 krajach na świecie. Do produkcji wyrobów Monin wybierane są wyłącznie wyselekcjonowane, najlepsze owoce, kwiaty, przyprawy, orzechy. To sprawia, że powstają zawsze jednakowo wyjątkowe i jakościowe produkty.
Monin jest bezkonkurencyjny podczas przygotowywania kart drinków i kaw w barach, restauracjach i kawiarniach. Szeroka gama oferowanych produktów, pod względem smaków i aromatów, jest nie do przecenienia.
Monin jest oficjalnym sponsorem World Barista Championship - międzynarodowego konkursu dla najlepszych baristów. Jest członkiem IBA - International Bartender Association, wspiera zawodników uczestniczących w corocznym konkursie na najlepszego barmana w stylu klasycznym oraz flair. Kawy oraz drinki sporządzone na bazie bądź z użyciem syropów i sosów marki Monin co roku zdobywają najważniejsze nagrody.

Po przyjechaniu do fabryki zwiedziliśmy jej część produkcyjną i poznaliśmy sekrety doskonałego smaku syropów, zwiedziliśmy laboratorium gdzie laboranci kontrolują najwyższą jakość produktów a także odwiedziliśmy laboratorium w którym komponuje się nowości:) Co najbardziej zaskoczyło wszystkich zwiedzajacych to wspaniały, słodki zapach obecny w każdym miejscu zakładu:)




Później przyszedł czas na prezentacje najnowszych trendów barmańskich oraz porządna dawkę degustacji zgromadzonych oraz wykonanych w showroomie wspaniałości:) Nastepnego dnia kiedy showroom był tylko  do naszej dyspozycji poznaliśmy trendy w rynku barów kawowych oraz mieliśmy możliwość próbowania, mieszania, wymyślania i tworzenia nowych koncepcji i smaków których  część może;) zostanie przeniesiona na nowe sezony do kawiarni:)





Cały wyjazd to była niesamowita okazja do poznania wspaniałych ludzi z całego świata, poznania smaków i zapachów marki Monin i okazja do zakochania się w Paryżu po raz kolejny, za te możliwość bardzo dziękuje coffeeheaven oraz Monin.

 a na zakończenie najmniejsza klatka schodowa świata:)




6.01.2013

Paryż z Monin część II części pierwszej :)


Trzeciego dnia pobytu w Paryżu udałam się sama na dalsze zwiedzanie. W planach miałam odwiedzić Luwr, Musee d'Orsay, przejść z Luwru przez Champs-Elysees do Arc de Triomphe i stamtąd  udać się metrem w okolice Le Halle na kolacje do klasycznej restauracji francuskiej La Poule au Pot. Generalnie z racji tego, że Grudzień, to dni były mało zachęcające do całodziennych spacerów i szybko robiło się ciemno i dość zimno, ale dałam radę:)
Do Luwru dostałam się liną 4 metra z przesiadką na dwa szybkie przystanki w 1 linię metra. Samotna podróż metrem była ciekawym doświadczeniem i przyznam się szczerze że zgubiłam się tylko raz właśnie na przesiadce w 1 linie zwyczajnie pojechałam w drugą stronę, na szczęście zorientowawszy się od razu więc odbyło się bez większych strat w czasie i morałach grupy czyli mnie samej;p
Do Luwru weszłam bezpośrednio ze stacji Palais Royal-Musee du Louvre w galerię handlową Karuzeli gdzie jest jedno z wejść do muzeum. W samym Luwrze spędziłam grubo ponad 4 godziny ale i tak nie obejrzałam wszystkiego, nie doszłam wszędzie gdzie miałam zaplanowane i nie odnalazłam wejścia na trzecie piętro ani tez nie dotarłam do skrzydła Richelieu. Mimo kilku niepowodzeń samą wizytę zaliczam do baardzo udanych i niesamowicie inspirujących.


w pierwszej kolejności odwiedziłam ekspozycje ze zbiorami ze starożytności w skrzydle Denona jako że sztuka starożytnych greków rzymian czy Egipcjan zawsze była moją ulubioną:)
Amor i Psyche

 
 Wenus z Milo

                                                                  
 Nike z Samotraki


kolejno udałam się do wielkiej przestronnej sali z malowidłami europejskimi XIV-XIX wieku. nie obyło się bez klasyków czyli Wesela w Kanie Galilejskiej, Meduzy, czy osławionej acz nad wyraz Mona Lisy. Po salach z malarstwem mogłabym wędrować godzinami i prawdopodobnie by tak było gdybym nie miała jeszcze innych planów na ten dzień.







 po obejrzeniu prawie wszystkich zaplanowanych cudów Luwru wyszłam z budynku słynnym wyjściem ze szklanej piramidy projektu I.M. Pei i pokontemplowałam piękno kompleksu z zewnątrz siedząc na brzegu jednej z licznych tu płytkich fontann. Podeszłam również pod pierwszy z łuków Napoleońskich, a później,






mostem Pont Royal przeszłam na drugą stronę Sekwany do kolejnego celu wycieczki czyli do Musee d'Orsay, które to mieści się w VII dzielnicy. 

Orsay to niesamowite miejsce pełne wspaniałych dzieł impresjonistów czyli połowa XIX wieku i początek XX. oprócz malarstwa znajdują się też tu wspaniałe rzeźby, fotografie i eksponaty teatralne. samo muzeum znajduje się w budynku dawnego dworca. Okres z którego pochodzą zbiory muzeum to bardzo ważny okres w dziejach sztuki współczesnej. Obalono wówczas konwencje akademickie, wprowadzono nowe tematy, a w kwestii koloru i kompozycji pojawiło sięn radykalne podejście do malarstwa i fotografii. Ekspozycja tego muzeum została zaaranżowana w obszernych  sekwencjach chronologicznych na wszystkich piętrach budynku.




Mimo iż w muzeum podziwiać można niesamowite i bardzo słynne dzieła malarzy impresjonistycznych takich jak Manet, Monet, Cezanne, Renoir, Degas czy Vincenta Van Gogh'a, na mnie największe wrażenie wywarł  ogromny obraz 'Dante i Virgiliusz w piekle' Williama Bouguereau z 1850 roku.

 Van Gogh - Starry night

W Musee d'Orsay również spędziłam parę ciekawych godzin więc po wyjściu z budynku nagle zrobiło się ciemno czyli dla mojego aparatu zbyt ciemno na robienie dobrych zdjęć:)
powróciłam na drugą stronę Sekwany na Place de la Concorde gdzie podziwiałam  liczący sobie 3300 obelisk, jeden z dwóch które stały przed świątynia w Luksorze, a ofiarowany Francji w 1829 roku przez egipskiego wicekróla. Obelisk otoczony jest wspaniałą fontanną - alegorią żeglugi dalekomorskiej i rzecznej oraz posągami symbolizującymi osiem głównych miast Francji. Na placu obecnie możemy również podziwiać panoramę miasta siedząc w gondoli ogromnej karuzeli w stylu London eye.


 

Tak jak sobie zaplanowałam z placu zgody udałam się Champs-Elysees pod sam Arc de Triomphe ale była to droga pełna nerwów gdyż prawie całe Champs-Elysees  przepełnione było straganami świątecznymi i pełne spacerujących ludzi czego nie znoszę wiec doszłam po mocnych kilkudziesięciu minutach pod majestatyczny łuk triumfalny i triumfalnie udałam się do metra:) i na umówioną kolacje z resztą grupy:)
a na koniec kilka zdjęć z dnia czwartego z którego głównego punktu rozrywkowego relacje zdam innym razem:)