8.01.2013

Paryż z Monin część II

Witam,

dziś druga część relacji z Paryża. Dzisiaj opowiem Wam o wydarzeniach kluczowych mojego wyjazdu a mianowicie o ULTIMATE MONIN CUP 2012 który odbył się 10 grudnia, oraz o wycieczce do fabryki Monin znajdującej się w Bourges. 

   

Ultimate Monin Cup 2012 to finał finałów dla regionów europejskich, bliskiego wschodu i Azji i Pacyfiku. w finale finałów brało udział 28 uczestników którzy dostali się do finału wygrywając lokalne Monin Cup w swoich państwach. Impreza odbyła się na 56 piętrze 'Montparnasse tour' niesamowitego punktu widokowego Paryża z panoramą zapierającą dech w piersiach. Ultimate Monin Cup podzielony był na dwie rundy, gdzie w pierwszej rundzie brali udział wszyscy uczestnicy, a do drugiej rundy przechodziło 6 finalistów rundy pierwszej. Runda pierwsza polegała na zaprezentowaniu swojego alkoholowego 'signature drink', prezentacji w języku angielskim o sobie i o drinku oraz całej otoczki barmańskiej występu. 

Polska także miała swojego godnego reprezentanta Arka Stefaniaka z Warszawy z baru 'Pies czy Suka' który stworzył niezwykle oryginalnego drinka o nazwie 'Hemingway na Champs-Elysees' w skład którego wchodził hibiskusowy syrop i syrop z różowego grejpfruta firmy oczywiście Monin, rum, świeżo wyciskany sok z limonki oraz dla uzyskania pianki na powierzchni drinku białka jajek. Drink miał przepiękny hibiskusowy kolor był orzeźwiający i zaskakujący. niestety Arkowi nie udało się dostać do finału ale jego występ został bardzo dobrze oceniony przez jury. 


Do finału finałów weszła zwycięska 6 i ich zadaniem było stworzenie oryginalnego bezalkoholowego drinka bazującego na produktach firmy Monin oczywiście. 
Mistrzem Ultimate Monin Cup została reprezentantka Estoni, Maia Iljina która w obu rundach pokazała niezwykły profesjonalizm oraz stworzyła oryginalne i zaskakujące drinki. 


impreza obfitowała także w ciekawe warsztaty np. warsztat prowadzony przez uznanego Joseph Trott'a który pokazał niezwykle pomysłowe i zaskakujace metody 'garnish'u' czyli sztuki przyozdabiania szkła, ale największą atrakcją okazał się występ chłopaków z Polski z Flair Factory którzy swoim występem zagarnęli serca nie tylko damskiej części publiczności:)



Po imprezie odbyło się kameralne cocktail party na którym też byliśmy oraz tradycyjne pozowanie na 'ściance' czego oczywiście zacna Polska reprezentacja nie mogła ominąć:)  




Następnego dnia udaliśmy się pociągiem wraz z ekipą barmańska z Japonii do Bourges aby zwiedzić fabrykę wspaniałych syropów Monin a także wziąć udział w warsztatach w niesamowicie wyposażonym show roomie. Mieliśmy szczęście, że pojechaliśmy z Japończykami bo dzięki temu mieliśmy okazję wziąć udział w warsztatach barmańskich razem z nimi a następnego dnia już sami poznawaliśmy możliwości wykorzystania produktów Monin w barach kawowych.

Ale co to jest firma Monin zapytacie?!:)
Firma MONIN to największy francuski producent naturalnych syropów do kaw i drinków, ekskluzywnych likierów, sosów do lodów oraz puree owocowych. Uznawana jest za lidera w branży profesjonalnych dostawców dla restauracji, coctail barów oraz kawiarnii. Jakość nie zna kompromisów!

Firma Monin powstała w 1912 roku, w miasteczku Bourges w samym sercu Francji. Została założona przez George Monin. Marka bardzo szybko została liderem lokalnego rynku. Zdając sobie sprawę z potrzeby ciągłego rozwoju i wprowadzania nowości, w 1930 roku właściciele firmy zdecydowali się wykorzystać do produkcji syropów i likerów, egzotyczne owoce. Był to strzał w dziesiątkę, który do dnia obecnego przynosi firmie korzyści.
Po II Wojnie Światowej, potomek George’a Monin - Paul - rozszerzył biznes do poziomu krajowego oraz rozpoczął ekspansję Monin w Europie. Kolejnym krokiem było rozszerzenie zasięgu marki na skalę międzynarodową. Udało się to następnemu dziedzicowi firmy - Olivierowi – i zajęło prawie 20 lat. W roku 1996 Monin zbudował zakład produkcyjny na Florydzie w USA, niespełna dziesięć lat później otwarty został trzeci oddział firmy w Singapurze, a w 2007 roku - w Dubaju. Ważną strategicznie decyzją Monin było przejęcie francuskiego konkurenta - syropów Guiot – co jeszcze bardziej umocniło pozycję spółki w branży. Potwierdzeniem ciągłego rozwoju i ekspansji firmy, było otwarcie w 2009 roku – fabryki w Kuala Lumpur, w Azji.
Obecnie marka uznawana jest za numer jeden na świecie na rynku likierów, syropów klasy Premium, sosów aromatycznych oraz puree owocowych. To zasługa 100 letniego doświadczenia oraz bogatej oferty - ponad 150 smaków sprzedawanych w 150 krajach na świecie. Do produkcji wyrobów Monin wybierane są wyłącznie wyselekcjonowane, najlepsze owoce, kwiaty, przyprawy, orzechy. To sprawia, że powstają zawsze jednakowo wyjątkowe i jakościowe produkty.
Monin jest bezkonkurencyjny podczas przygotowywania kart drinków i kaw w barach, restauracjach i kawiarniach. Szeroka gama oferowanych produktów, pod względem smaków i aromatów, jest nie do przecenienia.
Monin jest oficjalnym sponsorem World Barista Championship - międzynarodowego konkursu dla najlepszych baristów. Jest członkiem IBA - International Bartender Association, wspiera zawodników uczestniczących w corocznym konkursie na najlepszego barmana w stylu klasycznym oraz flair. Kawy oraz drinki sporządzone na bazie bądź z użyciem syropów i sosów marki Monin co roku zdobywają najważniejsze nagrody.

Po przyjechaniu do fabryki zwiedziliśmy jej część produkcyjną i poznaliśmy sekrety doskonałego smaku syropów, zwiedziliśmy laboratorium gdzie laboranci kontrolują najwyższą jakość produktów a także odwiedziliśmy laboratorium w którym komponuje się nowości:) Co najbardziej zaskoczyło wszystkich zwiedzajacych to wspaniały, słodki zapach obecny w każdym miejscu zakładu:)




Później przyszedł czas na prezentacje najnowszych trendów barmańskich oraz porządna dawkę degustacji zgromadzonych oraz wykonanych w showroomie wspaniałości:) Nastepnego dnia kiedy showroom był tylko  do naszej dyspozycji poznaliśmy trendy w rynku barów kawowych oraz mieliśmy możliwość próbowania, mieszania, wymyślania i tworzenia nowych koncepcji i smaków których  część może;) zostanie przeniesiona na nowe sezony do kawiarni:)





Cały wyjazd to była niesamowita okazja do poznania wspaniałych ludzi z całego świata, poznania smaków i zapachów marki Monin i okazja do zakochania się w Paryżu po raz kolejny, za te możliwość bardzo dziękuje coffeeheaven oraz Monin.

 a na zakończenie najmniejsza klatka schodowa świata:)




6.01.2013

Paryż z Monin część II części pierwszej :)


Trzeciego dnia pobytu w Paryżu udałam się sama na dalsze zwiedzanie. W planach miałam odwiedzić Luwr, Musee d'Orsay, przejść z Luwru przez Champs-Elysees do Arc de Triomphe i stamtąd  udać się metrem w okolice Le Halle na kolacje do klasycznej restauracji francuskiej La Poule au Pot. Generalnie z racji tego, że Grudzień, to dni były mało zachęcające do całodziennych spacerów i szybko robiło się ciemno i dość zimno, ale dałam radę:)
Do Luwru dostałam się liną 4 metra z przesiadką na dwa szybkie przystanki w 1 linię metra. Samotna podróż metrem była ciekawym doświadczeniem i przyznam się szczerze że zgubiłam się tylko raz właśnie na przesiadce w 1 linie zwyczajnie pojechałam w drugą stronę, na szczęście zorientowawszy się od razu więc odbyło się bez większych strat w czasie i morałach grupy czyli mnie samej;p
Do Luwru weszłam bezpośrednio ze stacji Palais Royal-Musee du Louvre w galerię handlową Karuzeli gdzie jest jedno z wejść do muzeum. W samym Luwrze spędziłam grubo ponad 4 godziny ale i tak nie obejrzałam wszystkiego, nie doszłam wszędzie gdzie miałam zaplanowane i nie odnalazłam wejścia na trzecie piętro ani tez nie dotarłam do skrzydła Richelieu. Mimo kilku niepowodzeń samą wizytę zaliczam do baardzo udanych i niesamowicie inspirujących.


w pierwszej kolejności odwiedziłam ekspozycje ze zbiorami ze starożytności w skrzydle Denona jako że sztuka starożytnych greków rzymian czy Egipcjan zawsze była moją ulubioną:)
Amor i Psyche

 
 Wenus z Milo

                                                                  
 Nike z Samotraki


kolejno udałam się do wielkiej przestronnej sali z malowidłami europejskimi XIV-XIX wieku. nie obyło się bez klasyków czyli Wesela w Kanie Galilejskiej, Meduzy, czy osławionej acz nad wyraz Mona Lisy. Po salach z malarstwem mogłabym wędrować godzinami i prawdopodobnie by tak było gdybym nie miała jeszcze innych planów na ten dzień.







 po obejrzeniu prawie wszystkich zaplanowanych cudów Luwru wyszłam z budynku słynnym wyjściem ze szklanej piramidy projektu I.M. Pei i pokontemplowałam piękno kompleksu z zewnątrz siedząc na brzegu jednej z licznych tu płytkich fontann. Podeszłam również pod pierwszy z łuków Napoleońskich, a później,






mostem Pont Royal przeszłam na drugą stronę Sekwany do kolejnego celu wycieczki czyli do Musee d'Orsay, które to mieści się w VII dzielnicy. 

Orsay to niesamowite miejsce pełne wspaniałych dzieł impresjonistów czyli połowa XIX wieku i początek XX. oprócz malarstwa znajdują się też tu wspaniałe rzeźby, fotografie i eksponaty teatralne. samo muzeum znajduje się w budynku dawnego dworca. Okres z którego pochodzą zbiory muzeum to bardzo ważny okres w dziejach sztuki współczesnej. Obalono wówczas konwencje akademickie, wprowadzono nowe tematy, a w kwestii koloru i kompozycji pojawiło sięn radykalne podejście do malarstwa i fotografii. Ekspozycja tego muzeum została zaaranżowana w obszernych  sekwencjach chronologicznych na wszystkich piętrach budynku.




Mimo iż w muzeum podziwiać można niesamowite i bardzo słynne dzieła malarzy impresjonistycznych takich jak Manet, Monet, Cezanne, Renoir, Degas czy Vincenta Van Gogh'a, na mnie największe wrażenie wywarł  ogromny obraz 'Dante i Virgiliusz w piekle' Williama Bouguereau z 1850 roku.

 Van Gogh - Starry night

W Musee d'Orsay również spędziłam parę ciekawych godzin więc po wyjściu z budynku nagle zrobiło się ciemno czyli dla mojego aparatu zbyt ciemno na robienie dobrych zdjęć:)
powróciłam na drugą stronę Sekwany na Place de la Concorde gdzie podziwiałam  liczący sobie 3300 obelisk, jeden z dwóch które stały przed świątynia w Luksorze, a ofiarowany Francji w 1829 roku przez egipskiego wicekróla. Obelisk otoczony jest wspaniałą fontanną - alegorią żeglugi dalekomorskiej i rzecznej oraz posągami symbolizującymi osiem głównych miast Francji. Na placu obecnie możemy również podziwiać panoramę miasta siedząc w gondoli ogromnej karuzeli w stylu London eye.


 

Tak jak sobie zaplanowałam z placu zgody udałam się Champs-Elysees pod sam Arc de Triomphe ale była to droga pełna nerwów gdyż prawie całe Champs-Elysees  przepełnione było straganami świątecznymi i pełne spacerujących ludzi czego nie znoszę wiec doszłam po mocnych kilkudziesięciu minutach pod majestatyczny łuk triumfalny i triumfalnie udałam się do metra:) i na umówioną kolacje z resztą grupy:)
a na koniec kilka zdjęć z dnia czwartego z którego głównego punktu rozrywkowego relacje zdam innym razem:)